sobota, 2 czerwca 2012

confiture de lait

Pin It
Kto przeżył ten zrozumie - magisterka wymaga wytężenia wszystkich sił umysłowych i fizycznych, wcale nie dla tego, że jest trudniejsza od innych tekstów, to słowo ma swoją magię, a raczej klątwę - wśród moich znajomych, z których większość pracuje i ogólnie jest bystra i ogarnia - same niedopisane do końca magisterki. 
Czasem też dopada nas poczucie absurdu pisania czegoś co ma udowodnić, że umiemy pisać, kiedy od kilku lat jesteśmy zajebistym copywriterem w agencji reklamowej / case study KP/
Dodam, że moja mgr jest z filozofii. 
No właśnie. 

Kto przeżył ten wie, że pochłaniana w czasie walki z MGR ilość słodyczy przekracza normę i normalne zapasy szybko się kończą, a wychodzenie z domu jest niewskazane /optymalne warunki twórcze to siedzenie pod kołdrą, bez makijażu, w skarpetkach, z laptopem i kotem, w barłogu książek i notatek, w otoczeniu kawy, wódki,sera, cukru i ibupromu/

Żeby przetrwać wystarczy zakupić wcześniej odpowiednią ilość cukru i mleka (takie zakupy nawet facet może zrobić gdyby zabrakło przy bibliografii) i w chwili kryzysu rozkoszować się mleczną konfiturą, którą można jeść łyżkami jedną ręką, drugą pisząc swoje dzieło życia!

Podaję przepis za autorką bloga Lazy in the kitchen

Składniki na około 300 ml konfitury:
250 g cukru pudru
500 ml mleka
1 łyżeczka wanilii w proszku

Zagotuj mleko z cukrem i wanilią.
Zmniejsz ogień i gotuj powoli przez 1,5 do 2 godzin, mieszając drewnianą łyżką mniej więcej co 10 minut.
Kiedy konfitura będzie odpowiednio gęsta (budyniowa), zdejmij ją z ognia i przełóż do słoiczka.
Wstaw do lodówki na co najmniej dwie godziny.

przepis oryginalny jest tu: http://crummblle.wordpress.com/2012/03/14/confiture-de-lait/

3 komentarze :

  1. Powodzenia przy pisaniu magisterki! To bardzo fajne doswiadczenie, które docenia się po czasie i wspomina z uśmiecham (tak, tak!) :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam kciuki!
    Gdyby zabrakło Ci cukru lub mleka, to służę...
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Iwona, Amber, dziękuję!Przede mną ostatnia prosta ;> jak ją napiszę to chyba wrzucę na bloga, każdy przepis i zdjęcie tu to bliski zamiennik pisania o Schillerze :>

    OdpowiedzUsuń