sobota, 23 lutego 2013

sobotni poranek na pustyni bez słońca,

Pin It
http://www.tumblr.com/tagged/sofia%20coppla

Od tego długotrwałego podziemnego, mokrego i zimnego klimatu nawet ja - typowy kret - zaczęłam tęsknić za światłem.
Cały człowiek więdnie bez słońca i mam wrażenie, że nawet Ci najbardziej optymistyczni, szalenie radośni dziwni ludzie zaczynają zdradzać oznaki zmęczenia.
T bardzo źle znosi niekończącą się zimę, więc wspólnie robimy różne rzeczy żeby poprawić sobie nastrój. Także generalnie jest bardzo przyjemnie.

To już rytuał, że w sobotę robię nam śniadanie, a nawet czasem jemy razem. Wciąż brakuje mi wielkiego stołu i tryliarda talerzy, waz, półmisków.
Marzy mi się, cliche'!, przepych i nadmiar na stole, milion różnych kolorów zapachów i smaków, obfitość taka na której tle mogę wybrać starannie malutki kawałeczek i czerpać z niego radość równą posiadaniu całości.

Myślę, że tak jest ze wszystkim w życiu i uważam, że na tym to właśnie polega - dostęp do wszystkiego, ogrom możliwości od których aż kręci się w głowie i poczucie spełnienia płynące z wyróżnienia tej właściwej cząstki.
Chcę już wiosnę!


Właściwe to strasznie się przeziębiłam i tak sobie myślę, jak to by było chorować w Wersalu, wśród puchu i różowych makaroników. Absolutnie nie interesuje mnie jak tam było naprawdę. Widzę to właśnie tak. Nasze nowe łóżko jest strasznie piękne, stąd  pewnie moja rozbuchana wyobraźnia.








Brak komentarzy :

Prześlij komentarz