Z polędwicy arytokratycznej krowy z regionu Limousine we Francji.
Mięso kupiłam w znanym warszawskim mięsożercom sklepie Befsztyk, przy Puławskiej.
Było tak cenne, że najpierw poszperałam w Internecie i moich handoutach, żeby go nie zmasakrować niewprawną ręką. Dlatego chcę się podzielić wskazówkami z resztą laików :)
Składniki:
steki z polędwicy wołowej o grubości ok 2 cm
olej do smażenia, masło
sól, pieprz
Akcja:
Plastry polędwicy ogrzewam do temperatury pokojowej
TO BARDZO WAŻNE, NIE SPIESZCIE SIĘ :)
Oprószam solą (tak solą - nawet M.P.White to robi, Gordon Ramsay też) , pieprzem.
Maksymalnie rozgrzaną patelnię grillową (lub inną, ale żeliwną!) skrapiam oliwą (lub olejem z pestek winogron, ale nie oliwą ev, która nie nadaje się do smażenia, możemy też wrzucić mały kawałek masła pod koniec).
Układam mięso na patelni - ma skwierczeć!
Obsmażam na ostrym ogniu ok minutę z 1 i 2 strony.
Co obracania steka są 2 szkoły - tylko raz lub po kilka razy zmieniąjąc moc ognia.
Jak obróciłam go 2 razy, usmażył się MEDIUM WELL DONE - przynajmniej jak na moje oko ;)
nie był ani trochę twardy ani ciągnący. Bardzo soczysty i w ogóle poezja.
Ostatni krok to kilkuminutowy "odpoczynek" mięsa na talerzu - najlepiej gorącym.
Nasz stek w środku nocy przyrządzany był w celach eksperymentalnych i do sosu nie miałam już głowy, ale następnym razem podam z TYM SOSEM, w którym jestem absolutnie zakochana.
Tym razem dzięki Ci Kwestio Smaku!
Tu jeszcze - najpopularniejsza w sieci ściągawka ze stopni wysmażenia:
skopiowane ze strony o wdzięcznej nazwie: MEAT BEER BABES |
A Tu filmik z Gordonem w roli głównej:
http://www.youtube.com/watch?NR=1&feature=endscreen&v=Rjcow4l2wxQ
Wygląda pysznie!
OdpowiedzUsuńAle jak z Limuzyny to wiadomo.
Nie lubię steków ale powtórzę się, że ogromnie mnie cieszy Twój powrót na bloga :) Wreszcie będę miała co poczytać kulinarnego!
OdpowiedzUsuń